Ewa Goral – przemyślenia artystki o padnemii
Pandemia była dla mnie momentem zatrzymania, odcięcia. Co niestety spowodowało też większe przywiązanie do codziennych obowiązków, dziecko odciągało od pracy twórczej, ale jednocześnie nastąpiło szybkie przewartościowanie, skupiłam się na tym co najważniejsze. To w tym czasie powstała praca na Triennale Młodych w Orońsku, a że Totem wykonałam w otwartej przestrzeni tym bardziej narastała we mnie ochota na plener, spotkanie w grupie, wymianę myśli. To że plener finalnie okazał się wydarzeniem wirtualnym, było trochę rozczarowujące, ale…. mam nadzieję, że kolejny będzie powrotem do normalności. Cenię sobie plenerowy rytm, kiedy niemal cały czas można poświęcić na malowanie od rana do wieczora z przerwami na jedzienie, które pojawia się jak za sprawą zaklęcia “stoliczku nakryj się”. A teraz kończę pisanie, muszę przygotować dziecku obiad.
Najważniejszą ispiracją jest dla mnie świat roślin w skali makro i mikro. Uwielbiam spacery po łąkach i lasach. Nieswojo czułam się gdy nie można było do nich zaglądać. Dużo czasu spędziłam też w instytucie Botaniki PAN w Krakowie podglądając rośliny w skali niedostępnej gołym okiem.
Rośliny z moich obrazów wymykają się botanicznej klasyfikacji. Widać mięsiste, krągłe owoce, pędy toczące życiodajne soki, kwiatowe kielichy symbolizujące płodność. Jednak sportretowane rośliny mają zaskakiwać dziwacznością. To kształty powołane do życia przez wyobraźnię. Osobny świat wyraźnie dryfujący w stronę abstrakcji.
Galeria zdjęć Ewy Goral